Bajgle kojarzymy przede wszystkim z Ameryką. Właściwie ja też pierwszy raz próbowałem ich wiele lat temu w nowojorskim Central Parku. Zwykła buła z dziurką kupiona gdzieś na rogu i słoik Skippy (masła orzechowego) tak wyglądała nasza pierwsza randka. Ciekawostką natomiast jest fakt, że bajgle nie zostały wymyślone za oceanem, a prawdopodobnie w Krakowie i to już w XVII wieku. Dopiero na początku XX wieku żydowscy emigranci przenieśli je na Manhattan. Co więcej, mrożone bajgle do amerykańskich marketów wprowadziła firma należąca do emigranta z…Lublina!
Odsuwając na bok historyczne akcenty… Bajgle są pyszne, a przy odrobinie wyobraźni można zrobić z nich całkiem zdrowy posiłek. Moja ostatnia wariacja wyglądała tak.
(na 2 sztuki)
– 2 bajgle (jeśli chcesz, szukaj pełnoziarnistych)
– 2 jaja
– 2 łyżeczki niskotłuszczowego twarożku
– 1/2 awokado
– 2 plasterki wędzonego łososia lub pastrami
– Roszponka i szczypiorek
– 2 łyżki jogurtu naturalnego
– 1/2 ząbka czosnku
– Odrobina parmezanu
– Pieprz i szczypta soli
Zwykle zaczynam od umieszczenia bajgli na 2 minuty w piekarniku rozgrzanym do temperatury 170 stopni, w którym znajduje się naczynie z wodą. Dzięki temu stają się ciepłe i miękkie. Można to pominąć, ale te 2 min dużo zmieniają – polecam zaryzykować. Dalej jest już z górki – jajo ląduje na patelni, odrobina soli, pieprzu i czekamy na „zwykłe sadzone”. W międzyczasie proponuję bardzo drobno posiekać czosnek i połączyć z jogurtem oraz odrobiną pieprzu. Jeśli wszystko dobrze zgramy w czasie to z pieca wychodzi ciepła bułka, na której (po przekrojeniu) robisz podkład z twarożku, osadzasz jajo prosto z patelni i plasterek łososia lub pastrami. Dalej pokrojone awokado, sałata i szczypior, odrobina parmezanu i nieco jogurtowego sosu. Sufitem tego przekładańca staje się wciąż ciepła, druga połowa bajgla.